Hotel Orfeus Queen 

Po opóźnieniu samolotu dotarliśmy tam po 01. 00. W recepcji po otrzymaniu opasek, które otwierają drzwi kazali nam za narożnikiem poczekać na boya hotelowego, który po chwili się zjawił i kiepskim angielskim powiedział nam, że sami mamy iść do pokoju. Jest to dość duży obiekt dodatkowo brak oświetlenia, więc oczywiście się zgubiliśmy na dworze, zatem wracam do recepcji gdzie słyszę, że "miałem poczekać na boya" tak więc odpowiadam że poczekaliśmy i kazał nam iść samemu szukać pokoju. Recepcjonista zdziwił się na moment po czym... Sam tłumaczy nam jak mamy iść, totalna olewka na nas. Po dłuższym chodzeniu wokół basenu i zaglądania do każdego bloku (hotel jest podzielony osobnymi budynkami) w końcu udało się odnaleźć pokój. Pokój: wita nas 40 stopni i jeszcze więcej w łazience, z której wali kanalizacją, więc pierwsze co robię to otwieram okno i tutaj niespodzianka: mój pokój ma widok na komin z piwnicy, w którym jest przygotowywane jedzenia i śmierdzi stęchlizną tak więc jedyne co pozostaje przez cały pobyt to klimatyzacja, która o dziwo nie waliła grzybem. Robi się już 1. 30 więc chcesz się położyć odkrywasz pościel i widzisz ślady brudu po kimś kto spał w niej wcześniej, kosz w łazience do połowy pełen po poprzednich osobach. Co ciekawe w pokoju jest jeszcze dostawka dla kogoś, z początku nie wiedziałem po co, ale na drugi dzień już wiem dla kogo, ale o tym później. Łazienka: tak jak wspomniałem śmietnik do połowy pełen po poprzednich osobach, otworem pokrywę od ubikacji i widzę... Resztki prawdopodobnie "kału" na boku klapy która jest tak zżółknięta że detergent i wodę to widziała na produkcji. Prysznic: pierwsza płytka zalana w całości na początku myślałem że syfon zatkany ale jak się okazuje płytki zostały tak położone że woda cofa się zamiast spływać do odpływu i zalewa całą łazienkę, z resztą nigdy nie sprzątany co widać na zdjęciach. O ok 3 w nocy musiałem skorzystać z łazienki, włączam światło i widzę, że coś szybko uciekło za śmietnik ( do pół pełnego śmietnika wrócę jeszcze później) pierwsza myśl: rybik cukrowy, odsłaniam kubeł, a tam karaluch. Teraz już wiem dla kogo była dodatkowa dostawka w pokoju (zdjęcie my frienda poniżej) później jeszcze ubiłem kilka, ale już zdjęć nie robiłem. Drugi dzień, naczytałem się, że mile widziane napiwki więc zostawiłem 1$, wracam do pokoju i jedyne co zostało zdobione to zmieniona narzutka pod którą spałem, pościel nadal po poprzednich osobach nie zmieniona w koszu nadal śmieci. Biorę śmietnik i idę do młodej sprzątaczki prosząc o wymianę worka, w odpowiedzi słyszę jak coś mamrota pod nosem i z łaską wymienia worek ( o zmianie pościeli zapomnij). Drugi poranek czyli nie zostawiam napiwku bo za co? Po powrocie ku mojemu zdziwieniu pościel zmieniona, kosze ogarnięte wychodzę na korytarz i widzę starszą uśmiechniętą Panią, która już do końca została na tym piętrze i jej warto było zostawiać napiwki, bo jej praca bez zastrzeżeń. Restauracja: ponieważ mój pokój (jak i większości osób z Polski) znajduje się nad restauracją (Niemcy czy Rosjanie mają miejsca w innych blokach odnowionych, my jesteśmy dla nich na równi z tymi karaluchami). Na parterze śmierdzi tak samo stęchlizną, jak w moim pokoju gdy otworze okno. Menu śniadaniowe 7:30-10 jest zawsze takie samo, czyli to co nie zjedzone w dniu poprzednim ląduje w innej wersji. Z czegoś ciepłego to jajecznica, frytki, hamburgery, na które radzę uważać bo w smaku to zmielona papka niewiadomego pochodzenia oraz pancskes. Napoje to soki z proszku z automatu, kawa instant wraz z mlekiem instant, herbata. Wypieki czyli 12-16 tak naprawdę jest to obiad serwowany od 14-16 ani razu nic nie spotkałem jedzenia o 12. Z ciekawostek na plaży od 12. 00 w temp. 36 stopni w cieniu są na stojaku sałatki które bez przykrycia ku uciesze wszystkich okolicznych owadów czekają do 14. 00 specjalnie świeże dla was... Lody: tutaj radzę się spieszyć bo nie starczy dla wszystkich. 16-17 kawa i ciasto? Chyba dla obsługi, wszystkie ciasta oraz owoce które leżą tam od rana są odgrodzone, a obsługa pilnuje by nikt niczego nie zabrał. 19-21 kolacja - tutaj nawet smacznie można zabrać arbuza, który od 16. 00 leży za ogrodzeniem standardowo frytki, ziemniaki z obiadu, sałatki z śniadania, codziennie na zmianę ryba (którą jeśli nie zjecie to zostanie podana zimna na śniadanie), kurczak, mięso kebab. 23:30-24:00 czas na zupę: dokładnie tą samą co jest w garnku od rana... Tutaj różnie bywa: czerwona z bagietką która czeka na was od rana nawet smaczna, druga to chyba zmielony ryż z wodą (żadnych przypraw) raz zdarzyło mi się jeść też trzecią czyli wersja nr. 2 ale z trochę majerankiem i tłuszczem. Tutaj uwaga bo zupę jemy na dworze, nie wolno w restauracji, a o 24. 00 gaszą światła i jecie w półmroku. Wspomniałem że do restauracji wchodzą dziko żyjące koty? Hotel nie akceptuje zwierząt, ale nie przeszkadza to prawdopodobnie właścicieli lub managerowi, który ma swój prywatny stolik, a jego 5 psów chodzi w restauracji od rana. Z ciekawostek: większość leżaków w cieniu przy basenie jest już zarezerwowana ok 7. 00 i do godzin popołudniowych nikogo w nich nie ma. Nie ważne jakiego drinka zamówisz zawsze to wóda zmieszana z tekilą oraz sokiem z proszku. Piwo tak blade, że szkoda pisać jedyne co nie rozwodnione to wino. Jest też drugi hotel, do którego możecie iść natomiast jeśli w nim będziecie nocować to musicie akceptować fakt muzyki w waszym pokoju do ok 1. 00. Wytłumienie nie istnieje, miałem pokój na końcu korytarza a i tak bez problemu w nocy było słuchać czy ktoś wchodzi po schodach. Jeśli chcecie wydać ponad 6 tys zl/2 os. I czuć się jak robale to jest to wymarzony hotel dla was.

Jesteś z Polski? To jesteś dla nich karaluchem.

Ogólnie wszystko w porządku, oprócz psa zamkniętego w klatce przy hotelu bez dostępu do wody, z wiecznie pustymi miskami, ludzie sami mu przynoszą co mogą. Masakra w takie upały zwierze zamknięte bez wody, dlatego daje 1 gwiazdkę.

Hole kameralny i spokojny więc byliśmy zadowoleni. Nie lubimy wielkich molochów.

Pokój był bardzo czysty, chociaż niezbyt wielki. Z okien widok nie powalał.

Jedzenie było przyzwoite. Wybór na tyle duży, że zawsze udawało nam się zjeść coś innego.

Zabawy i rozrywki raczej typowo hotelowe. Animatorzy dość bierni i nie do końca potrafili zainteresować. Przeszkadzała tez duża ilość Rosjan i ich zachowanie.

Hotel wizualnie całkiem ładny, ale położony w mało ciekawej okolicy. Obsługa, może i miła, ale miała problemy z porozumieniem się po angielsku.

Pokój nie wzbudził w nas zachwytu. Standardowe umeblowanie,a balkon właściwie bez widoku. Pomieszczenia nie było posprzątane, gdy nas do nich wprowadzono.

Typowo hotelowe jedzenie bez dużej rozmaitości. Raczej powtarzające się zestawy.

Do plaży było daleko i pieszo zabierało to nieco czasu. Można było jednak skorzystać z transportu hotelowego.

Położenie w nieciekawej okolicy, a w pobliżu były jedynie bazary.